poniedziałek, 31 sierpnia 2020

BUM 2 i 1/2 czyli 24 godziny pozytywnie zakręcone 7-8.08.2020

 

Tam, gdzie zbiegają się przyjazne drogi,

cały świat przez chwilę wydaje się domem."

Hermann Hesse

BUM 2 i ½ przechodzi do historii. Plecak dawno rozpakowany. Emocje opadły. Chwila prawdy... Podobno relację powinno się pisać od razu po danym wydarzeniu ale ja lubię delektować się wspomnieniami. Więc dzień za dniem dodaję okruszki obrazów, by w końcu ułożyć z nim mozaikę. I może moje wspomnienia przelane na „papier” nie dojrzały jeszcze jak dobre wino, to myślę że już czas, aby wyjąć je na światło dzienne. 

niedziela, 1 marca 2020

Zimowe Tatry - dzień 2 - czyli o tym, że zmiana planów wcale nie jest zła ... 29.02.2020

Lubicie wiatr w górach? Nie? Dlaczego? ;-)
Dzisiejsze plany zakładały jedno: wstajemy wcześnie, aby dać sobie czas na ewentualne zmiany tras, zejścia lub alternatywy wydłużenia. Prognozy zapowiadały się całkiem dobrze, poza jednym szczegółem: wiatr. Każdy model podawał coś innego ... ale sporo prognoz zapowiadało wiatr i powiewy. Jakie? O tym mieliśmy się przekonać. Nasze ekipa zresztą o wietrze i halnym co nieco już wie ... Może mają szczęście do niego?
Plan zakładał przejście Doliną Chochołowską, potem wejście na Grzesia (spoko górka) potem przejście na Rakoń i z powrotem do Doliny. Wstaliśmy wcześnie i jeszcze przed 7 zameldowaliśmy się na parkingu w Dolinie. Tu parkingi tańsze, jedyne 10 zł. Pogoda rzeczywiście zapowiadała się ładna. Ruszyliśmy więc Doliną. Oprócz jednego kolegi wszyscy byliśmy tu po raz pierwszy. Dolinka jak dla mnie trochę podobna do Kościeliska. Na pewno dłuższa. I hmmm widoki jednak ładniejsze. Z tego co przestudiowałam mapy i blogi, dolinka jest świetnym punktem wypadowym własnie na Grzesia, Rakonia, ale też na Wołowiec, na który nie wiadomo dlaczego ale bardzo mnie ciągnie ... Ale raczej letnimi porami roku. 
Mijaliśmy całkiem sporo ludzi albo oni nas mijali. Przy tej pogodzie pewnie każdy miał fajne plany. Szybko dotarliśmy do schroniska. Ostatnie podejście do schroniska daje sporo satysfakcji ;-)
Schronisko bardzo ładnie położone. Ładne, takie kamienne, jak większość schronisk w Tatrach. Całkiem spore doczytałam, że mają 121 miejsc noclegowych.
Robimy małą przerwę na drugie śniadanko. Miedzy batonem, orzechami a łykiem herbaty nagle usłyszeliśmy szum. to wiatr, bardzo mocny powiew. Podniósł w górę śnieg z polan, zawirował gałęziami drzew i ucichł. Dalej mam nadzieję, że to będą tylko powiewy.
Ruszamy na Grzesia. Zakładam raczki, wyciągam kijki. Nawet się nie zorientowałam jak zostawiam chłopaków z tyłu. 




Idę, a nogi same mnie niosą mimo, że ciągle pod górę. Słońce cudownie świeci ale coraz częściej czuję też podmuchy wiatru. Większa część drogi prowadzi przez las i zdaję sobie sprawę, że tu nie czuć wiatru ale on jest. Dowodem na to były kłęby czegoś białego nad szczytami. to białe coś to śnieg wznoszony przez wiatr. Mocny wiatr. Jednak moją uwagę zwróciło coś innego. Bardzo okazały i ładny szczyt który co chwilę wyłaniał się w miejscach odsłoniętych od drzew. Najpierw zapytałam o niego skitourowców ale nie wiedzieli co to za szczyt. Potem mijałam większa grupkę, spytałam się i usłyszałam od najbardziej obeznanego pana, że to Kominiarski Wierch. Szczyt w rezerwacie zamkniętym, na którego nie ma żadnych szlaków. Piękny prawda?




Zimowe Tatry - dzień 1 - prawie jak w Narnii - 28 lutego 2020

Miały być Karkonosze... plany wyparła jednak propozycja znajomych - propozycja nie do odrzucenia czyli zimowe Tatry. Jakiś czas temu stwierdziliśmy, że zimowe poznawanie gór będziemy zaczynać od Sudetów i Beskidów a tu już drugi wyjazd w śnieżne Tatry. Po jakimś czasie doszliśmy jednak do wniosku, że w Tatrach też są łagodne szlaki i szlaki dla tzw. początkujących. Jednak zimą wszystko może być inaczej o czym przekonacie się czytając nasz drugi wpis.
Przede wszystkim planując wyjazd dosyć wcześnie, to znaczy na miesiąc przed wyjazdem, nie mogliśmy założyć gwarancji dobrej pogody. Dlatego nawet wcześniejsze plany mogły się zmieniać jak w kalejdoskopie, w momencie zmiany czy załamania pogody.
Jednak pogoda nie była zła ... Tak mogę podsumować naszą wyprawę ...

sobota, 15 lutego 2020

W poszukiwaniu zimy na Biskupiej Kopie.

Biskupia Kopa to obok Ślęzy chyba najbliżej nas położony bardziej popularny szczyt górski (nie licząc Czech). Już nie pamiętam ile razy byliśmy na nim. Zresztą poniżej daję link do paru naszych wypraw:  Biskupia Kopa 2017Biskupia Kopa 2016
Chłopcy własnie kończyli zimowisko - obóz sportowy karate i mieliśmy ich odebrać w Głuchołazach. Wykorzystując zapowiadaną ładną pogodę zaproponowaliśmy chłopcom króciutki spacer na Biskupią Kopę. Bardzo im się spodobał pomysł więc zaparkowaliśmy w Jarnołtówku i szlakiem czerwonym ruszyliśmy na Biskupią Kopę. 

Niestety zapomniałam aparatu więc posiłkuję się zdjęciami z telefonu.
Nie było dużego ruchu przynajmniej na początku. Słońce przygrzewało wiec szybko zaczęliśmy ściągać wierzchnie kurtki.

sobota, 25 stycznia 2020

Zimowy Mały Śnieżnik i jego wielki brat.

Bardzo już chcieliśmy w góry, grudzień minął niezbyt uroczy w pogodę. Plany na ten zimowy sezon to m.in Karkonosze, ale póki co zima była deszczowa i ponura, iwęc przekładaliśmy wyjazd, myśląc o tym, gdzie by tu ruszyć chociaż na jeden dzień. Śnieżnik ... dawno na nim nie byliśmy. Ja byłam w 2018, a wcześniej byliśmy w 2016 i 2015. Opisane są w poniższych postach. Śnieżnik 2016Śnieżnik 2018 z 2015 roku nie mam opisanej trasy. Byliśmy wtedy z chłopcami i nie mieliśmy jeszcze bloga :-) ale może kiedyś uda się uzupełnić.

Tym razem chciałam Przemkowi pokazać trasę z naszej wycieczki pracowniczej - trasę z Kletna. Plan był, ze możemy sobie zwiększyć trasę zahaczając o Mały Śnieżnik, na którym jeszcze nigdy nie byliśmy.
Sprawdziłam pogodę i w piątek postanowiliśmy, że w sobotę jedziemy. Miało być słonecznie i trochę mroźnie. Idealnie.

niedziela, 19 stycznia 2020

Trochę spóźnione podsumowanie roku 2019

Trochę spóźnione podsumowanie roku 2019, jednak priorytetem było uzupełnienie bloga pod kątem Konkursu Turystyczna Rodzinka 2019: konkurs
Rok 2019 przeszedł do historii. Co prawda mam do uzupełnienia jeszcze parę postów na blogu miedzy innymi nasze wyjazdy na Słowację na Małą Fatrę oraz nasz październikowy pobyt w Paśmie Jeseników. Obiecuję i postaram się to uczynić do końca stycznia. 
Podliczyłam 2019 rok. Pieszo w górach zrobiliśmy prawie 400 kilometrów (mi zabrakło 7 a Przemkowi 30, ale za to Przemek zrobił 300 kilometrów na rowerze a ja tylko 267 . Rower jednak jest u nas rzadziej niż piesze wędrówki . Nie liczę tu kilometrów z biegania, spacerów itp. Dla mnie to całkiem nieźle. 

poniedziałek, 11 listopada 2019

Posprzątamy 101 szczytów - Orlica - 11.11.2019


Na pewno większość góromaniaków słyszała, że w roku 2018 uczciliśmy 100 lat odzyskania niepodległości przez Polskę zdobywając 100 szczytów w jednym czasie.
Aby nie pozostawić akcji jako jednorazowej w tym roku główna organizatorka poszła o krok do przodu. Mieliśmy posprzątać 101 szczytów! Warto wspomnieć, że organizatorem i pomysłodawcą jest portal Aktualne Warunki w Górach,  z jej niezłomną szefową Mają.
Co nas czekało w tym roku? Każdy szczyt potrzebował tzw. szefa, więc zgłosiłam się na Orlicę!